Wiersze - chwila refleksji

Zamówione piwo zostało dostarczone szybko, jednak nie tak szybko, jak zostało spożyte. Matagot, nawet nie czknąwszy, ociera wąsy z piany i skupia wzrok na tobie.

Wiersze? Ballady? Zaiste, męczysz starego barda. Oczywiście, że je znam. Wszak trubadur bez pieśni to jak wojownik bez oręża. Siądź bliżej i powiedz, którego chciałbyś posłuchać... Ale najpierw musiałbym przepłukać gardło. Wiesz, inaczej mógłbym stracić głos, a tego byśmy chyba nie chcieli, co?

Idziesz do szynkwasu i zamawiasz piwo, po czym niesiesz spieniony, mocno pachnący aromatycznymi przyprawami napój do ławy, gdzie zaczyna się zbierać nie lada publika. Raz za razem słychać zduszone okrzyki gawiedzi "Cichajcie, mistrz Cantrip będzie wiersze mówił", "A może by tak coś o leśnych wróżkach, panie rybałt?". Podchodzisz do barda i wręczasz mu trunek, wywołując szczery uśmiech na jego twarzy. Matagot wznosi kufel, chwilę go kontempluje... Po czym wychyla duszkiem zawartość, odstawia z hukiem na blat stołu i, ocierając usta, mówi:

Jakiż to wiersz mam zaprezentować, przyjacielu?

Śmierć wielu ludzi
W naszym wspólnym grobie
Dziwy w lesie
Stół wielkanocny
Rymowanie
Ludzie lepsi
Absztyfikanci - czyli Tuwimowi hołd
Pars pro Traczewski
Idzie wojna
Spłuczka
Nie wyrażę
Izabeli
Locked up
Lubię, kiedy całka...
O TUC-u
Przewrotnie o miłości
Olaboga neta nie ma
Jestem
Dziwy w wodzie

Powrót