Absztyfikanci – czyli Tuwimowi hołd
Quidquid latine dictum sit, altum videtur
Wy arcymądre książkogryzy Skarbnice wiedzy zapleśniałej Co stare ramy, stare ryzy Czcicie, by na nas gniły dalej Wy romantyczni piórokraci I wasze wiersze z krwi, płomieni Każdy z was w obłęd się zatracił Choć innych zwaliście: Szaleni! Dziady i wieszcze nawiedzone Co wychwalacie śmierć i chwałę I rozgłaszacie con passione Swą ideologiczną chałę I wy, na politycznej scenie Co odstawiacie wciąż kabaret Skorumpowane, tłuste lenie Wyzuci ze społecznych zalet I matki – Polki nastu wiosen Byle frantowi dać gotowe Koleżanki, idźcie za ciosem I napełnijcie jeszcze głowę Bezmyśli werbalizatorzy Arcymistrzowie jednej frazy Znawcy łaciny, oratorzy Istnieją wszak inne wyrazy Nibymuzycy, buntu dzieci Potwory z radia, telewizji Gracie popkulturowe śmieci Bez głębi, myśli, ani wizji Wymalowane tapeciary Co nikt nie widział waszych twarzy Żyjecie w świecie z dziwnej mary I książę z bajki wam się marzy Neonaziści, brud na globie Zbici w bezmózgą, zbrojną masę Możecie wszyscy wsadzić sobie Swą wymarzoną „czystą rasę” I wy, homofobiczne ciury Pseudomoralne, durne kmiecie Co budujecie innym mury Myśl macie ciasną jak... Już wiecie! Sumieniowładcy, słudzy bogów Zdewociali kreacjoniści Ciągle szukacie nowych wrogów Robicie ludziom papkę z myśli Wy wszyscy kłamcy, hipokryci Jednego świata wam nie staje I żeby żądzę swą nasycić Stwarzacie własne, nowe baje I tylko Panu Julianowi Serdeczne chciałem złożyć dzięki W ukłonach zginam się w połowie Za wielkie dzieło Pana ręki I wszyscy tutaj wymienieni Co zamiast mózgów macie zupę I inni, myślą nieskażeni Całujcie wy mnie wszyscy w dupę!Powrót