Zapomniana Twierdza - słowo wstępne

Witaj, podróżniku, w Zapomnianej Twierdzy. Rozgość się i zobacz, co mamy tu do zaoferowania. Nasze zbiory kryją historie, poezję i wskazówki, jak tworzyć w wyobraźni światy, których będzie Ci zazdrościł każdy inny śmiertelnik, ale tymczasem...

Słońce chyli się już ku zachodowi, a Ty wciąż znajdujesz się daleko od celu swej podróży. Wędrówka w kurzawie uczęszczanego traktu daje Ci się we znaki i teraz tylko szukasz wzrokiem miejsca, gdzie możnaby było zatrzymać się i schronić, nim zapadnie noc. W końcu, nie na darmo ostrzegali Cię, że w ciemnościach czają się różne zagrożenia, niekoniecznie pochodzące z tego świata. Niebo jest już purpurowe, ozdobione chmurami, niczym kłębami czerwonej waty i zaczynasz powoli godzić się z perspektywą spania na wysokim drzewie, gdzie, masz nadzieję, nie dosięgnie Cię to, co nocą wychodzi, by polować. Już chcesz wspinać się na rozłożysty dąb opodal ścieżki, gdy nagle, kątem oka, zauważasz światła. Z rosnącą nadzieją udajesz się w tamtym kierunku, a po drodze zaczynają dochodzić do Ciebie dźwięki - To oberża! - myślisz sobie, a na Twojej twarzy pojawia się wyraz niekłamanej ulgi. Podchodzisz pod dość wysoki, drewniany, choć podmurowany okrągłymi, łączonymi zaprawą, kamieniami, budynek o spadzistym dachu i, ledwo już widocznym, żeliwnym kurku na dachu. Z okien pada ciepłe, żółte światło lamp olejowych, a w środku widać i słychać gwarny tłum zmieszany z chyba wszystkich ras, jakie znasz z widzenia. Nad wejściem skrzypiąc wisi szyld, którego mocno już podniszczone litery głoszą "Zapomniana Twierdza". Niewiele myśląc, popychasz drzwi, sprawiając, że znajomy ciepły odór alkoholu, potu i dymu owiewa Cię, wywołując miłe uczucie bezpieczeństwa. W końcu, ileż to razy nie dane było Ci stołować się i nocować w takich miejscach, ba, jeśli nie gorszych od tego. Gospoda wygląda na porządny lokal. Wchodzisz do środka, zamykając za sobą drzwi i kiwasz głową na znak uprzejmego powitania, jednak nie przyciągasz zbyt wielkiej uwagi. Lokalne towarzystwo je, pije raduje się w najlepsze, czyniąc przy tym niemożliwy harmider. Rozglądasz się za miejscem, by usiąść, aż w końcu zauważasz kogoś, kto całkowicie wyróżnia się z kolorytu zebranej tu kompanii. Jest to matagot, kot o ludzkich kształtach, o ciemnoszarym futrze w jasnoszare paski, ubrany w zwykły matagocki strój - kamizelkę w krzykliwe kolory i bufiaste spodnie we wzorki. Do tego dochodzi obowiązkowy kapelusz z szerokim rondem oraz piórkiem. Po tym, że na stole przed nim leży lutnia, wnioskujesz, że jest to bard. Po tym, że do Ciebie intensywnie macha i strzyże uszami - że pragnie Twego towarzystwa przy kuflu. Podchodzisz do niego, a on uśmiecha się zapraszająco i podkręca wąsa. Gdy zajmujesz miejsce obok niego, eksploduje kaskadą słów.

Witaj, podróżniku. Jaki wiatr Cię tu przywiał, tego nie wiedzą sami bogowie, ale skoro już tu jesteś, to rozgość się, udsiądź i odpocznij przed dalszą wędrówką. Nazywam się Cantrip Aliquote i jestem wędrownym minstrelem, mistrzem pieśni i oracji. A ty kim jesteś? Nie, nie mów! Niech zgadnę... Jesteś podróżnym poszukiwaczem przygód, powsinogą, wagabundą. Aż dziwne, że podrózujesz samotnie. Takich, jak ty, zwykło się widywać w grupach. Po Twojej minie wnoszę, że mam rację. Ta matagocka intuicja! Nigdy mnie nie zawiodła. No... Chociaż może wtedy, kiedy razem z moimi dzielnymi towarzyszami, wszyscy już, niestety, ehmm, nie żyją, bogowieświećcieimnadduszami, przeciskaliśmy się przez Wąwóz Ign'ashe. No, nie wiedziałem, że płomień buchnie zza załomu i osmaliło mi wąsy. Aaale! Chyba odbiegam od tematu. Tak. Jestem bardem i mogę ci opowiedzieć MNÓSTWO ciekawych historii. Są o odwadze, bohaterstwie, poświęceniu, z wątkiem miłosnym, z tajemnymi mistykami i mistycznymi tajemnicami. Są o takich, jak ty awanturnikach, którzy nie boją się położyć życia na szalę. Uważam, że możesz wyciągnąć z nich mądre wnioski, ha?

Matagot nachyla się co Ciebie i kontynuuje konspiracyjnym szeptem.

Uważam także, że możesz postawić mi piwo.

Uwaga ogólna - serwis hostujący tę stronę jest darmowy, w związku z czym wyświetlane są nahalne reklamy, nierzadko o treści wątpliwej jakości. W związku z tym apeluję do każdego, kto chce w relatywnym spokoju przeglądać ten zakątek sieci, aby w swojej przeglądarce zainstalował rozszerzenie typu AdBlock. Reklamy znikną, reklamodawcy będą płacić, hosting pozostanie darmowy i wszyscy będą zadowoleni.

Uwaga ogólna numer dwa - ta strona to eksperyment z CSS3, więc NIE BĘDZIE się poprawnie wyświetlać w przeglądarkach z rodziny Internet Explorer 8 i niżej. W wersji 9 nie działa parę rzeczy, ale wygląda znośnie.

Połączone wysiłki i wiele lat badań prowadzonych przez zespół rosyjskich i amerykańskich naukowców dowiodły, że normalnie alkohol szkodzi ludziom pod wpływem leków, ale Sebastian Mętel jest chlubnym wyjątkiem od tej reguły.

Blejku, możesz pić z nami!